piątek, 7 sierpnia 2015

Kraków magiczny? cz.1




Kiedy mowa o Krakowie to zawsze usłyszymy o wyjątkowym klimacie, magii krakowa. Czy faktycznie istnieje? To zależy jak rozumiemy pojęcie magii w kontekscie jakiegoś miejsca. Dla jednych jest to obraz cukierkowo kolorowych kamienic, kwiatków na parapetach czy wszelkiej maści kiczu i badziewa naookoło. Dla innych jest to zagłębienie się w to, czego nie widać na pierwszy rzut oka: detale, miejsca poza utartym szlakiem, chwila zadumy nad tym, co obserwujemy. Dla mnie magia Krakowa to piękno starych murów, ukrywająca się w zaułkach melancholia z odrobiną psychodeli i szczyptą bohemy, a skoro tak to moim zdaniem najlepiej przedstawić to w czerni i bieli, lub coś koło tego ;)  Może nawet ktoś z Was podda sie refleksji, zastanowi nad obrazem, dostrzeże jakiś symbolizm, chociaż... w dobie Fb i miliona "Zenków photography" i ich "cudownych, przegłębokich dzieł fotograficznych" to nie sądzę :) Ok. Bez zbędnych poetyckich wynurzeń zapraszam do obejrzenia :)
































To tyle na dziś,do zobaczyska:)

Aha, jeszcze jedno:
Wszystkie zdjęcia są chronione prawem autorskim i należą do właściciela bloga ;) Wara kopiowaczom i wklejaczom :) Zdjęcia są tak przefantastyczne ,że cza chronić hue hue ;)

niedziela, 2 sierpnia 2015

Post drugi, czyli zasłużone żółci wylanie



Miało być wcześniej ale nie ma. Miało być o czymś innym ale nie będzie, bo dopadło mnie choróbsko i będzie chaotycznie o... właściwie to pojadę z trzewi  :) 

Pomijając szczegóły, trafiłem z moją przypadłością do jednej z poradni chirurgicznych Uniwersytetu Jagiellońskiego - tak, tego zacnego miejsca, gdzie mądrość, najwyższy kunszt, a wręcz artyzm medyczny rządzić musi, bo to przecie przepotężny, najwspanialszy krakowski UJ. Trafiam pod skalpel młodej pani lekarz. Jak sie później dowiaduję całą poradnią zajmuje się dwójka lekarzy świeżo po studiach. Myślę ok, przecież to UJ i specjaliści, mimo że młodzi na pewno zacni. No więc tnie. Chrup chrup, trysnęła krew. Nacięcie wykonane itd. Po 15 minutach do domku z receptą i kontrola za 2 dni. W domu okazuje się, że jednak chyba nie do końca wszystko ok (szczególy pomijam bo nieistotne). Lęcę spowrotem a tam już zamknięte, no to do dyżurnego...ale on nie umie nic i śle na SOR po drugiej stronie miasta, no to ja na SOR, ale tam też nic za bardzo nie umieją, bo to zbyt skomplikowane. Puchnij se pan dalej, byle do rana, a potem spowrotem do UJ. No OK. Udało się. Dożyłem. Walę z rana do UJ, oni patrzą ...hmmm... "No coś nie tak". Pani doktor (ta co cięcie zrobiła) patrzy i w końcu woła ...UWAGA - starszą pielegniarkę!!! Zaczyna jej opowiadać co zrobiła. Pani starsza, koło 60l, patrzy i niewiele myśląc mówi: "Pani doktor, pani lepiej mi przygotuje narzędzia do cięcia,a zastrzyk też zrobię sama". Skracając tę przenudną historyję powiem, że pani starsza zrobiła znowu chrup chrup, trysnęła krew, dała kroplówkę i zaczęło się poprawiać jak należy. Ehh....UJ

Tamtego wieczoru niebo spowił ogień :))) Tak naprawdę to nie mam zdjęcia żadnego zabytku UJ, a coś wkleić trza ;)


Uniwesytet Jagielloński. Najstarszy z polskich, jeden z najstarszych w Europie. Kiedyś elita, a dziś?No własnie. Klinikami zajmują się studenciaki, kiedy to doktorzy, profesorowie i docenci zarabiają na prywacie grubą kasiurę. Skoro jest tak, że w poradni w jednym z instytutów UJ pani starsza pielegniarka wie lepiej, niż prowadząca ową poradnię pani "doktor" to co się tam w UJ dzieje? Jak to jest, że w klinice położniczej UJ, podczas weekendu nie ma lekarzy, tylko stażysta zajmujący się -uwaga -  3 oddziałami i przychodnią na raz? Kiedy kobieta zaczynała rodzić podawano jej leki na powstrzymanie porodu do poniedziałku, bo przecież nikt nie ogarnie jak będa komplikacje. No właśnie. Jak to jest to wystarczy spytać niektórych studentów (tych, którzy nie boją się słusznie skompromitować w oczach innych bo przecie Ja-ujot, Ja- najlepsze :) lub tych, co doświadczyli leczenia.

Z UJ poza piękna historią i legendą nie pozostało wiele. Uczelnia w międzynarodowych rankingach od lat leci na łeb na szyję. UJ ciągnie na swojej legendzie od lat. W polskich rankingach jeszcze jakoś sie utrzymuje dzięki "sztucznie" nabitym statystykom. Wyłączność na przyjmowanie pewnych trudnych przypadków daje efekt (poczytajcie o stopniach referencyjności). Z budżetu Państwa ciągną kasę na zajmowanie się najtrudniejszymi przypadkami, a więc jest renoma. To nic, że przypadkami tymi zajmują się studenci i stażyści. Jak wyjdzie to wyjdzie, a jak nie to nie. Jak tragedyja to tylko się modlić, żeby doktor Doktor (znaczy dr, a nie mgr) nie poszedł do prywatnego gabinetu po 4 zamiast po 6 godzinach pracy, może się uda załapać :) Przynajmniej się młodzi nauczą... może... Generalnie lekarze czy inni specjaliści wychodzą z uczelni średni. Nazwisko po tacie lekarzu czy po sędziemu i dostęp do jego konta da studentowi wszystko. Studentom ze wsi (wśrod których UJ jest cały czas bardzo popularny) wystarczy dostęp do bogatych kont wielkorolnych starszych. Poradnie i kliniki UJ straszą brakiem kompetentnych, doświadczonych lekarzy. Remontuje się piękne elewacje klinik, a w środku... krakowska nyndza z zaniedbania i centusiostwa. Tak umiera kolejny, ważny element niegdysiejszej krakowskiej wielkości. Skansen groteski i pozoranctwa rośnie.

UJ stał się piękną krakowską panną, która to chętnie przyjmie, a za odpowiednia opłatą da wszystko co ma najlepsze :)


Bo kiedy nad krakowem zmrok zapada, z wszelkich czeluści domów uciech wybywają takie panny.
Ciekawostka na dziś: w obrębie starego miasta jest wiecej domów uciech niz oddziałów Muzeum Historycznego Miasta Krakowa :) 

Wieczór nadchodzi, idźcie do... muzeum :)






Na koniec żarcik Anioła Apostaty (AA). Dziekuję za nieuwagę, a wkrótce będzie o "magicznym Krakowie". Miało być w tym tygodniu ale poszło sie ciąć ;) 


Bywajcie! Idę pochorować w spokoju :)